-->

czwartek, 7 sierpnia 2014

|22|. Złudzenia i rzeczywistość

           Kubinashi rozsunął drzwi kolejnego z wielu pomieszczeń w domu Nura, odczuwając powoli ogarniające go znużenie. Poszukiwania jego dowódcy były bezowocne, co jedynie potwierdzało fakt, że po raz kolejny wymknął się niezauważony z posiadłości. Blondyn westchnął cicho, poddając się. Udał się w stronę głównego pokoju, ulubionego miejsca pobytu większości Youkai w tak mroźną pogodę. Przy samym wejściu zetknął się z Kejoro, która wynosiła kolejne puste butelki po sake, potwierdzające jedynie doskonały nastrój domowników. Nieobecność głowy klanu wcale nie psuła im zabawy, większość z nich pewnie nawet nie zauważyło jej nieobecności.
 - Nie wiesz, gdzie znajduje się Rihan-sama? - spytał, zatrzymując ją tym samym.
Brunetka zastanowiła się przez dłuższą chwilę, uśmiechając się po chwili od ucha do ucha.
 - Rihan-sama? Nie mam zielonego pojęcia, Kubinashi - odparła rozpromieniona.
Youkai od razu zauważył, że dobra zabawa nie ominęła również jej.
 - Jesteś pijana, Kino - stwierdził, krzyżując ręce na piersiach - Odnoszę również dziwne wrażenie, że wiesz znacznie więcej niż my wszyscy na temat naszego dowódcy.
Kobieta zakołysała się lekko, a uśmiech wciąż nie znikał z jej twarzy. Mężczyzna wiedział, że w takim stanie na pewno wszystko mu wyśpiewa.
 - Naszego dowódcę po prostu poniosły skrzydła miłości, mój drogi - powiedziała, po czym zaśmiała się głośno.
Zaskoczyła go. Takiej odpowiedzi się nie spodziewał. Bredziła pod wpływem alkoholu, czy faktycznie mówiła prawdę?
 - Nie bądź śmieszna - prychnął, doskonale przypominając sobie zawód miłosny lidera. - Wiesz doskonale, że jedyną kobietą, którą kochał była panienka Yamabuki.
 - Kochał czy nie kochał, to już przeszłość - Natychmiast spoważniała, zaskakując blondyna coraz bardziej. - Rihan-sama jest zakochany. Taka jest prawda.
Każde wypowiedziane przez nią zdanie wydawało mu się absurdalne. Czuł również ogarniające go oburzenie widząc zachowanie Kejoro, która bez żadnych skrupułów wyrażała takie opinie o Rihanie. Sam jednak nie był bez winy, nie powinien się wtrącać w jego życie prywatne, lecz ciekawość w tej rozmowie sięgnęła zenitu.
 - W Wakanie-chan, oczywiście - dopowiedziała pośpiesznie, nim zdążył otworzyć usta - Przez przypadek usłyszałam wczoraj ich rozmowę. I wyraźnie słyszałam, jak Rihan-sama wyznał jej swoje uczucia. Po prostu ukrywają to przed nami.
 - Jesteś pijana, Kino, powinnaś iść spać - Kubinashi rozsunął drzwi pokoju - Jeszcze nigdy nie słyszałem podobnych bzdur.
Wszedł do pomieszczenia, nie pozwalając jej powiedzieć ani jednego słowa więcej. Czuł wzrastającą w nim irytację. Przez tyle lat od odejścia Otome próbowali podnieść dowódcę na duchu, starali się by mógł zacząć wszystko od nowa. Jakim sposobem w tak krótkim czasie miała uczynić to zwykła, ludzka kobieta? Zacisnął na chwilę wargi, kierując się do najodleglejszej części pomieszczenia. Nie miał ochoty rozmawiać już z nikim, krótki dialog z kobietą wystarczająco go wykończył. Nie przeczył - Wakana była naprawdę piękną i słodką dziewczyną, lecz czy po własnym cierpieniu była w stanie odmienić życie Rihana? Nasuwające się co chwilę pytania denerwowały go coraz bardziej. Musi koniecznie porozmawiać z liderem - tylko wtedy będzie mógł być całkowicie pewny.

*

Wakana próbowała w sposób racjonalny ułożyć zaistniałą sytuację. Lecz co w tym takiego skomplikowanego? Ona i Matsuyama znajdowali się w dość dwuznacznej sytuacji, po nieodpowiedniej rozmowie i po nieodpowiednim, samolubnym czynie nastolatka. Rihan tymczasem prawdopodobnie widział wszystko i słyszał wszystko, a to przerażało ją najbardziej. Doskonale zdążyła już poznać, jak zachowuje się czarnowłosy pod wpływem złości. Wpatrywała się w niego intensywnym wzrokiem, głęboko pragnąć by wykonał jakikolwiek ruch. On jednak stał w miejscu jak kamienny posąg, nie potrafiła wyłapać nawet, na czym skupiony był jego bystry wzrok. Keisuke parsknął śmiechem, odsuwając się od Wakany.
 - Takiego obrotu sprawy się nie spodziewałem - powiedział najspokojniej w świecie, nie zdając sobie nawet sprawy, że coraz bardziej irytował mężczyznę - Zawsze pojawiasz się w nieodpowiednim momencie, Rihan.
Hanyou w jednej chwili znalazł się obok niego, po czym chwycił go za szyję i mocno przyparł do belki podtrzymującej konstrukcję budynku.
 - Rihan-sama! - Przerażona Wakana nie wiedziała w jaki sposób powinna go powstrzymać.
On jednak nie spojrzał na nastolatkę, jego bursztynowe źrenice wpatrywały się w twarz nastolatka, który próbował uwolnić się z jego uścisku.
 - Chyba pozwoliłeś sobie na zbyt wiele, Matsuyama - warknął, nie pozwalając jednak ponieść się emocjom - Wiesz co dawniej groziło mężczyznom za dotknięcie czyjejś kobiety?
Brunet wpatrywał się w niego z przerażeniem, obawiając się odpowiedzi na to pytanie.
 - Racja - Mężczyzna wyciągnął jeden ze swoich mieczy, przykładając ostrze do bocznej strony twarzy chłopaka - Lepiej będzie, jeśli się nie dowiesz.
 - J-Jesteś szalony - wychrypiał, czując przy tym jak dłoń na jego szyi zaciska się coraz bardziej.
Cwaniacki uśmieszek zagościł na jego twarzy.
 - Nie powinieneś zadzierać z yakuzą. A już zwłaszcza dobierać się do mojej kobiety wbrew jej woli. Za ten czyn mam czystą ochotę cię zabić - Jego spojrzenie stało się zimne i przeszywające, na co Keisuke od razu poczuł przechodzące po jego ciele ciarki.
 - Nie, proszę, Rihan-sama! - Hoshimura mocno chwyciła się jego ramienia, patrząc na niego błagalnym wzrokiem - Wiem, że źle postąpił, ale to nie jest powód do zabijania go! Proszę, Rihan-sama!
Mężczyzna spojrzał na nią, po czym obdarzył ciepłym uśmiechem. Puścił chłopaka, który osuwając się na podłogę, masował obolałą szyję. Rihan wymierzył w niego ostrzem miecza, spoglądając z góry.
 - Nie chce cię więcej widzieć na oczy. Spróbuj jeszcze choć raz zbliżyć się do Wakany...
 - Nie możesz zabronić mi się z nią spotykać! Ona sama decyduje o swoim życiu! - krzyknął, nie mogąc przyjąć tego do wiadomości.
 - W takim razie - Jego uśmiech poszerzył się - Następnym razem cię zabije.
Oschłość i obojętność z jaką to powiedział sprawiły, że Matsuyama czuł się jak sparaliżowany. Domyślał się jednak, że to wcale nie są głupie żarty, a Hanyou bez najmniejszego zastanowienia jest gotów skrócić go o głowę. Pośpiesznie podniósł się na równe nogi, chcąc skierować się w drogę powrotną.
 - Wygląda na to, że koniec wycieczki - powiedział - Najlepiej będzie nie spędzać w tym miejscu ani chwili dłużej.
Nie oczekiwał odpowiedzi, jednak poczuł jak Rihan kładzie dłoń na jego ramieniu.
 - Hej, Matuyama.
 - Nie chce już z tobą-... - Odwrócił się w stronę mężczyzny, który zaciśniętą w pięść dłonią mocno uderzył go w twarz.
Nie potrafiąc utrzymać równowagi mocno zderzył się w twardą podłogą, a Wakana z przerażeniem zakryła usta dłońmi. Nastolatek będąc w stanie chwilowego amoku, ledwo podparł się dłońmi. Szkarłatna krew płynąca z nosa i rozciętej wargi pokapała na drewniany grunt. Prawy policzek piekł go niemiłosiernie, z każdą sekundą czuł, jak puchnie coraz bardziej.
 - Nie myślałeś chyba, że pozostawię cię bez kary - powiedział spokojnie Rihan, rozciągając dłoń - Załatwiłem to czysto po męsku, więc nie powinieneś mieć do mnie żadnych pretensji. Na moim miejscu też byś tak postąpił, prawda?
Wpatrywał się w niego z wyraźną wściekłością, potrafił jednak zrozumieć jego czyn. Chyba faktycznie zaszedł trochę za daleko. A on doskonale go w tym uświadomił. Otarł dłonią wciąż sączącą się krew, po czym powoli podniósł się na równe nogi. Spojrzał w stronę Wakany, która stojąc trochę z tyłu, wpatrywała się w niego z bólem i żalem. Uśmiechnął się do niej lekko, po czym odwrócił na pięcie.
 - Wybacz mi, Hoshimura. - powiedział, zanim pośpiesznym krokiem udał się przed siebie.
Brunetka chciała odpowiedzieć na to chociaż jednym słowem, lecz nic nie przychodziło jej do głowy. Będąc wciąż w lekkim strachu próbowała pozbierać myśli. To całe zdarzenie zaszło zbyt szybko. Nie to było jednak najważniejsze. Nie potrafiła spojrzeć Rihan'owi w twarz, mimo że nie była winna zaistniałej sytuacji. Dla niej jednak pocałunek innego mężczyzny był straszną zdradą względem niego. Spuściła wzrok, zaciskając dłoń na łokciu drugiej ręki. Po chwili zauważyła jednak, jak mężczyzna odwraca się w jej stronę. Mocno zacisnęła powieki, wstydząc się spojrzeć na niego.
 - Rihan-sama, ja... - zaczęła.
On jednak w milczeniu mocno chwycił ją za nadgarstek i przyciągnął do siebie, w skutek czego wylądowała w jego ramionach. Czuła, jak jego silne ramiona obejmują ją tak mocno, że przez krótką chwilę nie potrafiła złapać tchu. Ostrożnie skierowała swój wzrok na jego twarz i ku swojemu wielkiemu zdziwieniu zauważyła wymalowane na niej ciepło i uśmiech. Nie potrafiła dostrzec żadnego wyrzutu względem swojej osoby, nawet najmniejszego.
 - Nikt mi ciebie nie odbierze - powiedział, odgarniając kosmyki włosów zasłaniające jej twarz.
Uchyliła lekko wargi, nie potrafiąc ukryć zaskoczenia. Lekki rumieniec oblał jej policzki, a wzrok wciąż skupiony był na jego twarzy.
 - Czy ty... jesteś o mnie zazdrosny? - spytała, przypominając sobie ostatnią rozmowę z Natushi. Od tamtego momentu dręczyło ją to pytanie, w końcu nadszedł czas by dowiedzieć się prawdy.
Lekko zaskoczony jej pytaniem parsknął po chwili śmiechem. Wakana poczuła się odrobinę zażenowana jego reakcją, nie wiedziała czy dobrze postąpiła zadając to pytanie. Odwróciła wzrok, gorączkowo poszukując jakiegoś sposobu na wyjście z tej sytuacji. Niespodziewanie jednak poczuła, jak mężczyzna lekko zacisnął palce na jej podbródku i przybliżył swoją twarz do jej. Jego bursztynowe źrenice wpatrywały się intensywnie w jej kasztanowe, nie kryjąc zarówno goszczącego w nich rozbawienia.
 - Nie jestem zazdrosny - powiedział, na co drgnęła lekko.
Z jednej strony odrobinę ją to zraniło. Może tak naprawdę chciała usłyszeć całkiem inną odpowiedź? Już otworzyła usta, z zamiarem krótkiego przytaknięcia, lecz niespodziewanie mężczyzna wyprzedził ją.
 - Jestem cholernie zazdrosny.
Po jej ciele przeszły dreszcze. Po raz kolejny poczuła jak się czerwieni, mimo iż próbowała bezskutecznie nad tym zapanować. Nie spodziewała się czegoś takiego z jego strony, nie potrafiła również znaleźć jakiejkolwiek odpowiedzi. Zamrugała powiekami kilka razy, uciekając spojrzeniem w bok.
 - N-Nie musisz... - powiedziała cicho - Wiesz przecież...
 - Jak bardzo mnie kochasz? - spytał z cwaniackim uśmiechem, nie puszczając jej podbródka. - Poprosiłem Gyuukiego, który ma w tych górach swoją siedzibę, żeby wysłał paru swoich podwładnych do pilnowania ciebie. Co nie co mi wyśpiewali...
 - Eh?! - Dziewczynę ogarnęło niedowierzanie, a zarazem oburzenie - Tak nie można, Rihan-sama...!
Mężczyzna niespodziewanie pocałował ją w usta, uniemożliwiając dalszą wymianę zdań. Pocałunek trwał jednak tylko chwilę, ku lekkiemu niedosytowi nastolatki.
 - A tak można? - spytał, lecz doskonale widział że jest to pytanie niewymagające odpowiedzi.
 - Próbujesz się usprawiedliwiać - odparła oburzona, robiąc dzióbek - Ale...
 - Hm? - Dostrzegł jej nagłe skrępowanie i chwilę zawahania.
 - Dlaczego... - Grzywka przysłoniła jej oczy, lecz doskonale mógł dopatrzyć się dużego rumieńca rozlanego na jej twarzy. - Dlaczego przerwałeś?
Uśmiechnął się szeroko, wiedząc co ma na myśli. Ponownie nachylił się nad nią, powracając do przerwanej czynności. W tle słyszeli jedynie odgłos przelewających się wzajemnie źródeł.

*

 - Po prostu nie mogę w to uwierzyć! - Ubrana w biały, puszysty szlafrok Natsuhi skrzyżowała ręce na piersiach, nie kryjąc zdenerwowania.
Matsuyama i Rihan spiorunowali się wzrokiem, siedząc możliwie jak najdalej od siebie. Wakana ocierała krew z ran bruneta, wzdychając cicho.
 - Co ty tu właściwie robisz, Rihan?! - Dziewczyna zaczęła rozładowywać swoje emocje na czarnowłosym - I co to właściwie za cyrki?! Przyjechaliśmy tutaj, żeby wypocząć przed szkołą i zbliżającymi się egzaminami, ale oczywiście ty musisz zawsze wtrącić swoje trzy grosze!
Hanyou nie przejął się za bardzo jej słowami, ze spokojem zapalił fajkę.
 - To jego wina - powiedział krótko, wskazując kciukiem na nastolatka - Zirytował mnie.
Keisuke drgnął, zaciskając dłonie w pięści. Nic jednak nie odpowiedział, odwrócił po prostu głowę w bok, nie kryjąc jednak goszczącego na jego twarzy oburzenia.
 - Nie mam pojęcia o co wam poszło, ale czy to naprawdę wymagało użycia siły? A tak poza tym wciąż nie odpowiedziałeś na moje pierwsze pytanie! - Mutou nie przerywała swojego dochodzenia.
Siedzący przy niskim stoliku niedaleko Natsuhi Kyoya, patrzył na nią w milczeniu, poprawiając co jakiś czas zsuwające mu się na czubek nosa okulary.
 - Pomyślałem, że mi również przyda się odpoczynek - mruknął, nie chcąc poruszać prawdziwego powodu swojego przybycia.
 - I akurat w tym samym miejscu co my, tak? - Jej brew uniosła się w górę, zauważając że mężczyzna wyraźnie kręci. Doznała jednak nagłego olśnienia. - Może po prostu przyznaj się, że jesteś zazdrosny o Wakanę-chan i nie chciałeś zostawić jej samej z Keisuke.
Rihan drgnął zaskoczony, nie spodziewając się, że przejrzy go z taką łatwością. Jest jakimś cholernym jasnowidzem, czy co?
 - Oho, chyba trafiłam - Zaśmiała się, lecz w jej głosie nie słychać było rozbawienia - Co jak co, ale powinieneś trochę panować nad emocjami! Jeszcze byś zabił tego biednego chłopaka - Tu wskazała na bruneta, który skrzywił się z niezadowoleniem.
 - Sądzę, że wystarczy, Natsuhi... - mruknął, podpierając brodę na łokciu. - Zasłużyłem sobie.
Wakana nakleiła na jego policzek ostatni plaster, po czym spojrzała na niego z wyrzutami sumienia.
 - Przepraszam, Matsuyama-kun - Starała się mówić tak, by Rihan jej nie usłyszał - Po prostu trochę go poniosło.
Uśmiechnął się, kręcąc głową.
 - To moja wina, posunąłem się za daleko. To ja powinienem cię przeprosić, Hoshimura.
Spuściła wzrok, odpowiadając na to jedynie lekkim uśmiechem.
 - Co teraz zrobimy? Mój wujek załatwił nam trzydniowy odpoczynek, tak nagły powrót do domu już pierwszego dnia mógłby zostać przez niego odebrany w przykry sposób - Kyoya przerwał napiętą ciszę, po raz kolejny poprawiając okulary.
Spojrzeli po sobie w milczeniu, zastanawiając się przez dłuższą chwilę.
 - Keisuke - Mutou ponownie spojrzała na chłopaka. - Może powinniśmy wrócić do domu? Chociaż nie mam zielonego pojęcia jak wytłumaczysz ojcu swoją poobijaną twarz. Nie łatwo będzie go okłamać, jest przecież policjantem.
On jednak uśmiechnął się do niej blado, po chwili podnosząc się z miejsca.
 - Nie musimy dalej ciągnąć tej sprawy, przecież nie stało się nic poważnego - Uśmiech wciąż nie znikał z jego twarzy. - Nie psujmy sobie zabawy. Powinniśmy zostać i korzystać z wypoczynku. - Wsunął ręce w kieszenie granatowego szlafroka, po czym skierował się w stronę drzwi - Jeśli nie macie nic przeciwko, wyjdę zaczerpnąć świeżego powietrza. Strasznie tutaj duszno.
Opuścił pomieszczenie, nie oczekując żadnej odpowiedzi. Musiał chwilę pomyśleć w samotności i poukładać ostatnie wydarzenia, które jak dla niego przebiegły zbyt szybko. Nie chciał również przebywać w jednym pomieszczeniu z Rihanem, którego wciąż uważał za swojego rywala i nie dążył zbytnią sympatią.
 - No cóż... - Kyoya również wstał z zamiarem skierowania się do przydzielonego im pokoju. - Wystarczy nam atrakcji jak na jeden dzień. Teraz mam zamiar udać się po mój zestaw do wykrywania Youkai i rozpocząć dokładne poszukiwania - Zachichotał pod nosem, a jego usta wykrzywiły się w przerażającym uśmiechu rodem z horrorów.
Pozostali przyglądali mu się z politowaniem, całkowicie tracąc nadzieje na dobrze przespaną noc. Natsuhi westchnęła ciężko, po czym utkwiła wzrok w palącym fajkę mężczyźnie.
 - Zostajesz razem z nami, Rihan? Może uda nam się załatwić jeszcze jeden pokój.
 - Nie ma takiej potrzeby - Wyciągnął fajkę z ust - Będę spał z Wakaną.
Słysząc to Hoshimura poczerwieniała po same czubki uszu.
 - Po moim trupie! - Zielonooka rzuciła w jego stronę kapciem, lecz ten bez zbędnego wysiłku uniknął jej ataku.
Widząc tą scenę Wakana zaśmiała się głośno, nie potrafiąc stłumić tego w sobie.
 - Nie musisz się martwić, Natsuhi-chan. Możemy spać w jednym pomieszczeniu w trójkę - zaproponowała - Pomieszczenie jest wystarczająco duże.
 - Hm... - Jej przyjaciółka podrapała się po brodzie - Dobry pomysł. Przynajmniej będę miała oko na pewne osoby - zerknęła w stronę czarnowłosego, który patrząc w sufit zaczął pogwizdywać pod nosem.

*

Wilki rozpoczęły swoje nawoływanie do ogromnej tarczy księżyca, roznosząc tym samych stłumione echo po najbliższej okolicy. Opady śniegu stopniowo ustały, lecz na terenie gorących źródeł daremne było poszukiwanie choć garstki śniegu, które topniały pod wpływem gorącego powietrza z parujących źródeł. Wakana po raz kolejny bezskutecznie obróciła się na drugi bok, licząc na przyjście snu. Spojrzała w stronę Natsuhi, która spała w najlepsze, rozkopując tym samym kołdrę i układając swoje kończyny w przeróżnych zabawnych pozach. W pewnym momencie z kącika jej ust zaczęła spływać cienka strużka śliny. Ten widok spowodował uśmiech na twarzy nastolatki, nie pomógł jednak ani trochę w próbach jej zaśnięcia. Miejsce snu przygotowane dla Rihana było jednak puste. Czyżby on też nie mógł zasnąć? Podniosła się do siadu, po czym bezszelestnie wysunęła spod kołdry, starając się nie obudzić przyjaciółki. Gdy tylko znalazła się za bambusowymi drzwiami odetchnęła w duchu i rozejrzała się dookoła. Nigdzie jednak nie dostrzegła mężczyzny, co tylko podsyciło jej dalszą ochotę poszukiwań. Jak najciszej było to możliwe ruszyła wzdłuż tarasu, mijając kolejne pokoje zajmowane przez gości. Otuliła się ramionami chcąc choć trochę się ocieplić. Powinna była założyć coś ciepłego, paradowanie w samej piżamie o tej porze roku wróżyło szybkie złapanie przeziębienia.
 - Gdzie on się podział? - powiedziała cicho do siebie, wciąż bezradnie się rozglądając.
Po przejściu kolejnych paru metrów przed jej oczami mignął oliwkowo-czarny skrawek materiału. Utkwiła wzrok w starym drzewie wiśni, całkowicie nagim i przykrytym delikatną warstwą puchowego śniegu. Rihan siedział na jednej z wysokiej gałęzi, opierając się plecami o konar. Przez chwilę nie potrafiła dostrzec w co wpatrzony jest jego wzrok, lecz podchodząc coraz bliżej mogła dokładnie zauważyć, że skupiony jest na rozgwieżdżonym niebie.
- Rihan-sama?
Mężczyzna prawie podskoczył, zaskoczony obecnością brunetki.
- Och, Wakana - Ciepły uśmiech od razu zagościł na jego twarzy, widząc jej ładną buzię - Nie śpisz?
- Chciałam zapytać o to samo - odparła krótko, przechylając głowę w bok. - Nigdy nie potrafię zasnąć podczas pełni.
Czarnowłosy zwinnie zeskoczył z drzewa, lądując zaraz naprzeciw niej. Bez słowa splótł ramiona wokół jej bioder, po czym równie szybko znalazł się razem z nią z powrotem na gałęzi. Zdezorientowana nastolatka odruchowo ścisnęła dłonie na materiale jego kimona, obawiając się że lada chwila spadnie na ziemię.
 - Nie bój się - powiedział, przytulając ją do siebie - Spójrz - Jego palec wskazujący uniósł się ku niebu.
Podążyła za nim wzrokiem, by po chwili rozchylić usta w szczerym zachwycie. Po niebie mknęły spadające gwiazdy, ciesząc wzrok obserwujących swoim blaskiem i pięknem. Wyglądały tak, jakby brały udział w wyścigu, jedna gwiazda przeganiała drugą.
- Piękne - Zapierający dech w piersiach widok nie pozwolił jej powiedzieć ani jednego słowa więcej.
Po dłuższej chwili wpatrywania się w ten widok przeniosła wzrok na Rihana, który przez cały czas odczytywał emocje z jej twarzy jak z otwartej książki.
- Kocham cię, wiesz? - powiedział odruchowo, jakby w zamyśleniu.
Zamrugała powiekami kilka razy, nie kryjąc zaskoczenia. Po chwili obdarzyła go jednak radosnym uśmiechem, przez który od razu zrobiło mu się cieplej na sercu.
- Ja ciebie też! - powiedziała równie radośnie, niczym mała dziewczynka mówiąca to swojemu ojcu.
Odparł na to jedynie uśmiechem, przenosząc wzrok z powrotem w niebo. Wakana położyła głowę na jego ramieniu, wtulając się w niego bardziej. Ciepło, które od niego czuła działało na nią niezwykle kojąco. Nie wiedziała nawet w którym momencie jej powieki stawały się coraz cięższe, by po chwili zamknąć się całkowicie i wprowadzić ją w stan błogiego snu.

*

Kubinashi westchnął po raz kolejny, opierając głowę na łokciu. Kolejny dzień minął mu jedynie na piciu i dobrej zabawie, która wkręciła pozostałych do tego stopnia, że wymyślali już absurdalne powody do świętowania.
- Co jest, Kubinashi? - Kurotabo od razu zauważył ponurą minę przyjaciela, który lustrował znudzonym wzrokiem puste dno czerwonej czarki.
Ten machnął tylko ręką, patrząc w bok.
- Minęły już trzy dni i ani widu Rihana-samy.
Mnich lustrował go w milczeniu, odstawiając po chwili pełną alkoholu czarkę.
- Przecież to nic nowego - powiedział, krzyżując ręce na piersiach. - Wróci zaraz po tym jak się wyszaleje.
- Muszę z nim porozmawiać.
- Hm? Coś się stało? - Na twarzy Kurotabo wymalowało się zaskoczenie.
- Nie, nic takiego - odparł pośpiesznie, nie chcąc rozwijać tego tematu.
Od zadawania dalszych pytań uratowała go Tsurara, która pojawiła się przy ich stoliku.
 - Rihan-sama wraca.
Na te słowa blondyn poderwał się z miejsca, prawie przewracając czarki z alkoholem. Ruszył pośpiesznie w stronę wyjścia. Ostatnia rozmowa z Kejoro wciąż nie dawała mu spokoju. Szczerze wątpił jednak czy dowódca chciał rozmawiać na tak delikatny temat, ale zawsze mógł wtrącić go podczas omawiania ostatnich odkryć związanych z klanem Hyaku Monogatari. W głębokim zamyśleniu skierował się do bramy głównej w celu przywitania lidera. Odkąd pamiętał zawsze witał go jako pierwszy. Nawet po tylu latach przebywania w szeregach klanu Nura nie wiedział co tak naprawdę przyciągało go do mężczyzny. Podziwiał go za waleczność i siłę, ale również za traktowanie swoich podwładnych jak jedną wielką rodzinę. Tak, to był jeden z tych powodów. Tutaj naprawdę czuł się jak w domu. Zatrzymał się kilkanaście metrów od bramy, zauważając wyraźny zarys oczekiwanej osoby.
- Ri-...- Uniesiona dłoń zatrzymała się  gwałtownie w pół gestu, a szeroki uśmiech zamarł mu na ustach.
Obok czarnowłosego dostrzegł postać Wakany, która z radosnym uśmiechem na ustach kroczyła powolnym krokiem, biorąc mężczyznę pod rękę. Nie to jednak wprowadziło demona w stan wielkiego zaskoczenia. W momencie, w którym usłyszał ich radosne śmiechy, świat jakby zaczął poruszać się w zwolnionym tempie. Na twarzy Rihana gościła szczera radość, którą po raz ostatni widział podczas poślubienia Yamabuki. Może po prostu ma omamy spowodowane wypiciem zbyt dużej ilości alkoholu? Jednak uśmiech, który wciąż gościł na twarzy mężczyzny zaprzeczył tej tezie. Tak szczery i radosny uśmiech nie mógł być zwykłym omamem.
- Hej, Kubinashi! - Drgnął gwałtownie, słysząc wołanie swojego dowódcy.
Gdy dłużej im się przyjrzał, odniósł wrażenie że wyglądają jak prawdziwe, szczęśliwe małżeństwo. Przez tą myśl wreszcie zrozumiał. Kino miała rację.

***

Jezus Maria, nawet nie wiecie ile ja się męczyłam z tym rozdziałem XD Mi osobiście średnio się podoba, no ale inny pomysł na niego nie przychodzi mi do głowy. Myślałam, że gorące źródła potrwają trochę dłużej, no ale cóż... nawet lepiej że już zakończyłam ten temat. Pisze już następny rozdział, z którego z kolei jestem zadowolona. Niedługo powinnam go skończyć. Dziękuje wszystkim za miłe komentarze i do następnego!
A tymczasem idę pakować się na jutrzejszy NiuCon we Wrocławiu <3 Do zobaczenia!

8 komentarzy:

  1. jesteś super ten rozdział był niesamowity bardzo mi się spodobał tak długo na niego czekałam już się niemoge doczekać następnego rozdziału, jesteś super masz talent, jesteś najlepsza :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaa... po każdym rozdziale czuję niedosyt! Chciałabym więcej i jeszcze więcej... >.< Kira-chan, kocham Twojego bloga i bardzo mnie cieszy to, że w dalszym ciągu go prowadzisz! ^-^ To jedyny blog o Rihanie i Wakanie jaki znalazłam i jest po prostu niesamowity! <3 Co do rozdziału, to co tu dużo mówić... klan Nura podczas nieobecności dowódcy, podcięta Kejoro, niczego nieświadomy Kubinashi <3 bardzo dobrze, że Matsuyama tak oberwał, już dawno sobie powinien odpuścić! Rihan "wyglądał" trochę mrocznie, ale i tak go kocham! <3 Widać, jak bardzo zależy mu na Wakanie! ^-^

    OdpowiedzUsuń
  3. Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! Strasznie mi się podoba, jak opisujesz relacje między Wakaną i Rihanem ^-^

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam:)
    Po pierwsze cieszę się, że wróciłaś, bo już zaczęłam się martwić, a bardzo lubię te historię. I przepraszam z kolei za moja nieobecność. Nie wiem, co Ci się wydaje wymęczone czy też się nie podoba, bo ja się wręcz rozpływałam. Jak dobrze wrócić do klimatów Nurarihyona;) No, ale do rzeczy.
    Bardzo sielankowe i słodziachne te rozdziały. Miłość kwitnie i staje się coraz głębsza między tą dwójką. Wah, no po prostu cudeńko. A moment z drzewem i pełnią Księżyca wyszedł Ci niesamowicie klimatycznie. No i zazdrosny Rihan, mimo że trochę niebezpieczny, jest uroczy. Cóż, Matsuyamie się należało, to było zagranie poniżej pasa. Cóż mogę jeszcze rzec? Opisy sytuacji między Rihanem i Wakaną wychodzą genialnie. No i biedny Kubinashi przeżył szok;P
    Podsumowując, cieszę się, że znowu mogę poczytać to opowiadanie i na pewno będę to robiła już teraz na bieżąco. Poza tym śliczny szablon;)
    Pozdrawiam (Hanekawa, taniec-ze-smiercia)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapraszam na taniec-ze-smiercia.blogspot.com, gdzie ukazała się pewna informacja. Pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Serdecznie zapraszam na nowy rozdział na monochromatyczny-walc. Pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedy nowy rozdział? :( Czekamy ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej ^^ czy będzie nowy rozdzialik ? Troszkę zakurzyło się tutaj... :c

    OdpowiedzUsuń