-->

piątek, 7 grudnia 2012

|19|. Prawdziwy smak życia


           Przez ułamek sekundy nie wiedziała co tak naprawdę się wydarzyło. Szkarłatna krew trysnęła na jej twarz i ubranie, a jedyną rzeczą, którą wyłapywał jej wzrok były strzępy białych kartek unoszonych przez wiatr.
 - Sa... Satoko-san! - wydobyła z siebie, gdy już trochę doszła do siebie.
Nastolatka stała między Wakaną, a Youkai który cofnął się o krok. Pojedyncze kropelki krwi zaczęły kapać na jasną ścieżkę, a jej ciało zaczęło odmawiać posłuszeństwa.
 - Nie... - szepnęła z przerażeniem Hoshimura, zakrywając usta dłońmi.
Taka sytuacja... miała już kiedyś miejsce...
 - Wakana, uciekaj!
Jej źrenice rozszerzyły się gwałtownie. Sato również zasłonił ją własnym ciałem. Poświęcił swoje życie dla niej.
 - Satoko-san...! - Złapała ciało dziewczyny w swoje ramiona, osuwając się na kolana.
Krew energicznie sączyła się z ramienia nieprzytomnej nastolatki, barwiąc jej czarną sukienkę.
 - Dlaczego...? - Wakana spojrzała z przerażeniem na swoje dłonie, po których spływały strumienie krwi.
Jej ciało drżało. Nie potrafiła trzeźwo myśleć, totalna pustka ogarnęła cały jej umysł. Co się dzieje? Co tak właściwie się teraz dzieje? Myślała gorączkowo, lecz odpowiedź nie chciała nadejść. Poczuła, że w płucach brakuje jej powietrza. Czerpała je zachłannie, lecz mimo to czuła się tak, jakby w ogóle go nie było. Po chwili przeraźliwy krzyk rozniósł się po okolicy, docierając również do domu Nura. Rihan drgnął gwałtownie, wypuszczając z dłoni w tym momencie trzymaną fajkę. Bez chwili namysłu zerwał się z miejsca, ruszając czym prędzej w stronę parku.
 - Wakana - Ścisnął w dłoń na rękojeści miecza, po chwili wyciągając go z pochwy.
Tymczasem Youkai podszedł bliżej przerażonej dziewczyny, przygotowując pazury do ataku.
 - Cholerna kobieta... - warknął. - Giń!
Nastolatka szeroko otwartymi oczami wpatrywała się w pazury, które ponownie gnały w jej stronę.
  - Umrę! - krzyczał przeraźliwie jej umysł. - Zginę tutaj! Ja...!
Zacisnęła mocno powieki, wtulając się w ciało Satoko.
 - Wakana!
Drgnęła gwałtownie, podnosząc wzrok na osobę biegnącą w jej stronę.
 - R-Rihan-sama...!
Mężczyzna w ostatniej chwili zatrzymał mieczem szpony demona, które zastygły w bezruchu kilka centymetrów od twarzy Wakany. Rihan odepchnął go kilka metrów dalej, zasłaniając nastolatkę.
 - Ty draniu... - warknął. - Śmiałeś podnieść na nią rękę...
Youkai zatoczył się lekko, zaciskając mocno zęby. Ruszył zwinnie w jego stronę, lecz nie tak jak spodziewał się czarnowłosy. Jednym ruchem przeciął jego ciało wzdłuż, a płynna czarna ciecz trysnęła dookoła. Demon zmienił się po chwili w zmięty kawałek papieru, ubruzgany czarnym tuszem. Unoszony przez wiatr wylądował bezszelestnie na ścieżce. Rihan nadepnął na niego nogą, po czym spojrzał w stronę stojących kilka metrów dalej drzew.
 - Yanagida... - warknął pod nosem, dostrzegając uśmiechającego się do niego mężczyznę, który po chwili odwrócił się i rozpłynął w powietrzu.
Drugi schował miecz do pochwy i spojrzał na zalaną łzami Wakanę, która drżała z przerażenia. Podszedł do niej, po czym upadł na kolana.
 - Satoko-san... proszę, chociaż ty mnie nie opuszczaj... - mówiła przez łzy, patrząc na dziewczynę.
 - Wakana... już nikt cię nie opuści... - szepnął mężczyzna, kładąc jej dłoń na ramieniu.
 - A-Ale...! Satoko-san...!
Czarnowłosy położył dłoń na zakrwawionym ramieniu nieprzytomnej nastolatki. Żółte światło zahamowało krwawienie i złączyło głębokie rozcięcia. Jej oddech unormował się, lecz wciąż nie odzyskała przytomności.
 - Nic jej nie będzie. Zemdlała z powodu szoku. Najlepiej byłoby, gdyby nie pamiętała tego wydarzenia. - powiedział cicho.
 - Jest cała i zdrowa...? - szepnęła z ulgą Wakana.
 - Tak. Powinniśmy odnieść ją do domu. Za moment zejdą się ludzie. - odparł, biorąc ostrożnie Satoko na ręce.
Hoshimura wstała powolnie, wciąż drżąc.
 - Wakana, już wszystko dobrze. - powiedział Rihan. - Nic ci nie grozi.
Skinęła lekko głową, obejmując się ramionami.
 - Satoko-san mieszka w tym domu na końcu ulicy - powiedziała, wskazując jasnozielony budynek.
 - Zostań tu. Jesteś cała we krwi, lepiej będzie jeśli nikt cię nie zobaczy. W razie czego schowaj się, zaraz wrócę.
 - D-Dobrze... - szepnęła.
Rihan rozejrzał się dookoła. Nie dostrzegając nikogo, szybkim krokiem udał się w wyznaczone przez dziewczynę miejsce. Wskoczył na czerwony murek otaczający dom, zerkając ukradkiem na nastolatkę. Leżała bezwładnie w jego ramionach. Widząc otwarte okno w pokoju na piętrze, mężczyzna uśmiechnął się lekko. Wskoczył przez nie, stając ostrożnie na drewnianej podłodze. Położył Satoko na usłanym fioletową pościelą łóżku, po czym wyskoczył przez okno szybciej niż przez nie wskoczył. Jeszcze tego brakowało, żeby ktoś wszedł do pokoju podczas jego obecności.
           Wrócił do parku. Wakana siedziała na ławce, patrząc na swoje kolana. Zauważając mężczyznę, wstała gwałtownie. Rihan ściągnął jedną ze swoich yukat, po czym założył jej na ramiona. Zarumieniła się lekko, patrząc na niego.
 - W porządku? - spytał.
 - T-Tak...
Widział jednak, że wciąż jest przerażona. W jej oczach wciąż gościły łzy, a ciało drżało lekko. Udali się w stronę posiadłości Nura, nie odzywając się do siebie ani słowem. Nastolatka otuliła się yukatą czarnowłosego, pociągając nosem. Nie wiedziała dlaczego łzy niespodziewanie spłynęły po jej policzkach. Cichy szloch sprawił, że Rihan drgnął lekko. Spojrzał na nią, zaciskając kurczowo wargi.
 - Wakana, co się stało...?
 - N-Nie wiem... - odparła drżącym głosem. - Może to wszystko wydaje się dla mnie zbyt straszne... Wszyscy cierpią z mojego powodu...
Zatrzymał się, po czym chwytając ją za ramiona, odwrócił w swoją stronę.
 - To nieprawda, Wakana - Zdziwiła się powagą jego głosu. - Wybacz mi, że nie potrafię ochronić ciebie i osób, na których ci zależy.
 - Czemu wciąż mnie przepraszasz, Rihan-sama?! Dlaczego mnie chronisz?! Odpowiedz! - krzyknęła, a łzy gęściej popłynęły z jej oczu.
Patrzył na nią w milczeniu. Znów widział jej łzy. Jej cierpienie. Przymknął powieki. Dlaczego nie potrafił dać jej szczęścia...? Zacisnął palce mocniej na jej ramionach, po czym przybliżył twarz do jej.
 - Ri-... - Nie dokończyła, ponieważ mężczyzna delikatnie musnął jej usta.
Jej źrenice rozszerzyły się gwałtownie. Nie mogła uwierzyć w to, co teraz ma miejsce.
 - Ponieważ cię kocham. - szepnął po chwili.
Poczuła, jak serce na ułamek sekundy zwolniło. Uchyliła lekko usta, patrząc na niego szeroko otwartymi oczami. Dostrzegając w nich niedowierzanie, uśmiechnął się lekko.
 - Już od dawna - powiedział. - Zrozumiałem, że pragnę dać ci szczęście, wszystkiego czego zapragniesz. Nie zdawałem sobie sprawy, że tak naprawdę kochałem cię od zawsze. Od pierwszego dnia, kiedy rozmawialiśmy ze sobą. Dlatego robię to wszystko. Dla ciebie.
 - Ri...Rihan-sama... - szepnęła, będąc w szoku.
 - Nie mogę być twoim przyjacielem, Wakana - mówił dalej. - Chcę być dla ciebie kimś więcej. Nie chcę zmuszać cię do odwzajemniania mojego uczucia, jednak...
Położyła mu palec na ustach, co spowodowało że przerwał. Na jej twarzy gościł radosny uśmiech, a oczy ponownie zaszkliły się.
 - Nie... - szepnęła. - To sen, prawda? Rihan-sama naprawdę... - przerwała na chwilę - Ja... ja tak bardzo cię kocham! Bardzo, bardzo mocno!
Sama nie wiedziała, skąd zagościła w niej odwaga do wyznania mu swoich uczuć. Nie mogła uwierzyć, że to wszystko działo się naprawdę. Jej najskrytsze marzenie, które wydawało się jej niemożliwe do spełnienia, okazało się rzeczywistością.
           Rihan drgnął, po chwili uśmiechając się.
 - Wakana... - szepnął.
 - Ja... nigdy nie kochałam kogoś bardziej niż ciebie, Rihan-sama! N-Nie mogę uwierzyć... że ty również...
Kącik jego ust uniósł się wyżej. Tymczasem wracający jedną z alejek Keisuke westchnął cicho, patrząc w zamyśleniu w ziemię. Może to i lepiej, że odwołali wszystkie treningi. Po rozmowie z Wakaną nie potrafiłby skoncentrować się na grze. Westchnął ponownie. Od samego początku wiedział, że nic z tego nie będzie. Serce jednak nie chciało przyjąć tego do wiadomości. Może gościła w nim jakaś nadzieja, której naprawdę tam być nie powinno? Spuścił głowę. W głębi duszy czuł jednak gniew i nienawiść. Znał Wakanę od dziecka, zawsze wyobrażał ich sobie jako rodzinę. Rihan tymczasem pojawił się w jej życiu zaledwie kilka miesięcy temu i zdążył rozkochać ją w sobie. Zacisnął kurczowo dłonie w pięści. Nura Rihan... Jego brew drgnęła lekko. Nie, nie powinien darzyć go nienawiścią. Musiał spojrzeć prawdzie w oczy, przegrał walkę o serce dziewczyny, którą kochał nad życie. Uśmiechnął się lekko. Niestety tak musi być.
 - Naprawdę cię kocham. - Do jego uszu dotarł spokojny, męski głos, który wyrwał go z rozmyśleń. - Moje uczucia są prawdziwe.
Drgnął, przenosząc wzrok w miejsce, w którym zaledwie dwadzieścia minut temu rozmawiał z Wakaną. Widząc nastolatkę i Rihan'a cofnął się o krok, nie chcąc być zauważonym.
 - Niech ten sen jeszcze się nie kończy. - szepnęła z radością dziewczyna, wspinając się na palce. - Chcę być w nim jak najdłużej...
Ich usta złączyły się ze sobą. Rihan przyciągnął ją do swojego ciała, a ona objęła go mocno, zaciskając dłonie na jego plecach. Keisuke spuścił wzrok, uśmiechając się blado. Racja. Tak musi być. Bezszelestnie ruszył przed siebie, po chwili unosząc wzrok ku niebu.
 - Spraw, by niczego jej nie brakowało, Rihan. - powiedział w duchu, wsuwając ręce do kieszeni czarnej kurtki. - W przeciwnym razie zrobię wszystko, by zająć miejsce przy jej boku.
Biało-szare obłoki snuły się po niebie, przepuszczając pojedyncze wiązki światła. Nagle, całkiem niespodziewanie, białe płatki śniegu zaczęły spadać na ziemię.
           Rihan pogłębił pocałunek, na co Wakana przymknęła powieki. Jej usta... były takie ciepłe i zaskakująco delikatne. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, że pragnął ich od dawna. Poznać ich smak... Po chwili przerwał, ujmując podbródek nastolatki. Patrzyła na niego z rumieńcami na twarzy, wciąż mając przymknięte powieki.
 - Dziwne... - szepnęła. - Mimo, że to sen, czuję się tak, jakby ten moment dział się naprawdę.
 - A jeśli... to nie jest sen? - Otarł kciukiem krew z jej policzka.
Radosny uśmiech zagościł na jej twarzy.
 - Wtedy byłabym najszczęśliwszą dziewczyną na świecie.
Odpowiedział jej kolejnym uśmiechem, po chwili przytulając ją do siebie. Płatki śniegu zaczęły plątać się w jej włosach, a lekki podmuch zimnego wiatru rozwiał je po chwili.
 - Rihan-sama... - szepnęła Wakana, wtulając się w niego.
 - Zimno ci? - spytał z troską, wciąż się uśmiechając.
 - Nie... - odparła. - W twoich ramionach jest mi ciepło.
 - Rozumiem. Jednak powinniśmy już wrócić.
Skinęła głową, odsuwając się od niego. Rihan lekko uścisnął jej dłoń, na co jej policzki zaczerwieniły się. Odwzajemniła gest, po czym oboje udali się w stronę domu. Gdy przekraczali bramę główną, nastolatka zatrzymała się. Zaskoczony mężczyzna uczynił to samo. Hoshimura w zamyśleniu wpatrywała się w ziemię, a uśmiech nie gościł już na jej twarzy.
 - Wakana?
 - Nie mów o nas nikomu, Rihan-sama - powiedziała cicho.
 - Eh? Dlaczego mamy ukrywać przed innymi nasze uczucia do siebie? - spytał wyraźnie zaskoczony.
Spojrzała na niego.
 - Nie chcę, żebyś miał przeze mnie kłopoty. Hitotsume-sama i Durama-sama nie przepadają za mną. Gogoze-sama również nie patrzy na mnie przychylnym okiem... - odparła i zaśmiała się nerwowo.
Mocno chwycił ją za ramiona, przyciągając do siebie. Patrzył w jej czekoladowe oczy z powagą i stanowczością, chwilę później uśmiechając się lekko.
 - Nie obchodzi mnie to, co myślą inni. Kocham cię, Wakana. Jesteś dla mnie najważniejsza, a pozostali schodzą na dalszy plan.
Zarumieniła się lekko, zaskoczona jego słowami. Po chwili jednak ponownie spuściła głowę.
 - Ale... ja naprawdę nie chcę, żebyś miał kłopoty. Proszę, nie mów innym. Nie teraz.
Patrzył na nią w milczeniu. Westchnął cicho, odgarniając niesforny kosmyk włosów z jej twarzy.
 - Dobrze, ale robię to niechętnie. Niedługo jednak wszyscy się dowiedzą.
Skinęła głową, podnosząc na niego wzrok. Musnął wargami jej czoło, przymykając powieki. Uśmiechnęła się do siebie, po czym oboje weszli do ciepłego wnętrza domu. W holu od razu zaczęły gromadzić się inne demony.
 - Wakana-san! Wszystko w porządku? - spytał Natto Kozo.
 - Tak - odparła z uśmiechem.
 - Martwiliśmy się, że coś ci się stało. - powiedziała z wyraźną ulgą Kejoro. - Dzięki Bogu jesteś cała i zdrowa!
Przymknęła powieki, wciąż się uśmiechając. Martwili się o nią... Ich postawa sprawiła, że naprawdę poczuła się jak w domu.
 - Chodź, musisz się przebrać - Kino lekko pociągnęła ją za nadgarstek. - Znalazłam dla ciebie nowe kimono! Zobaczysz, jest naprawdę cudowne!
Rihan patrzył na nie z uśmiechem, dopóki nie zniknęły za zakrętem.
 - Yanagida wciąż nie daje za wygraną. - szepnął, zamykając powieki.
 - Wciąż nie wiemy, gdzie znajduje się ich siedziba, Rihan-sama. - powiedział Kurotabo. - Powinniśmy szukać tam, gdzie najmniej się spodziewamy.
 - Najciemniej jest pod latarnią, hm? - mruknął pod nosem. - Masz rację, Kurotabo. Dzisiaj w nocy wyruszamy na dłuższy patrol.
Męska część Youkai skinęła głowami.
 - Kubinashi, przynieś mapy - powiedział do blondyna. - Spotkamy się w głównym pokoju.
Youkai wykonał jego prośbę, po czym razem ze swoim dowódcą, Kurotabo i Aotabo zabrał się za śledzenie najmniej spodziewanych miejsc, w których mógł znajdować się klan Hyaku Monogatari.
 - Cholera... - Rihan rozwinął kolejny zwój. - Wciąż krążymy w błędnym kole. Yanagida jest bardziej przebiegły niż myślałem.
 - Może powinniśmy poczekać, aż wykona jakiś ruch. - zaproponował Kubinashi.
 - Robił to już zbyt często. - odparł czarnowłosy z niezadowoleniem. - Atakuje na ślepo, tam gdzie mu się podoba. Nic nie układa się w logiczną całość...
Milczeli. Miał rację, nic w całej tej sprawie nie było logiczne. O pozostałych członkach klanu słuch już dawno zaginął, tylko Yanagida uczestniczył w tym wszystkich.
 - Właściwie... to dlaczego tak zawzięcie pragnie śmierci Wakany-san? - spytał po chwili milczenia mnich, drapiąc się po brodzie.
Rihan drgnął lekko, głęboko zastanawiając się nad zadanym pytaniem.
 - Mówił, że ma taki głupi nawyk - odparł niemrawo. - Że wykonuje swoją pracę do samego końca.
 - A jeśli za tym wszystkim kryje się coś więcej? - spytał Kubinashi.
 - Coś więcej? - spytał zaskoczony Drugi.
 - Dlaczego sam nie zaatakował Wakany-san, tylko posłużył się słabym demonem? - Stojący w drzwiach Nurarihyon wtrącił się do rozmowy. - Miał idealną okazję do zrealizowania swojego planu. Rihan nie zdążyłby go powstrzymać.
Spojrzeli na niego, nie kryjąc zdziwienia.
 - Racja... - szepnął Rihan, spuszczając wzrok. - Dlaczego...?
 - Jest mu do czegoś potrzebna? - spytał jakby sam siebie Kurotabo.
Czarnowłosy bił się z myślami. Im bardziej chciał rozwiązać ten problem, tym więcej pojawiało się pytań. Przeklął w duchu. Czyżby Yanagida rzeczywiście planował coś poważniejszego...?
 - Musimy mieć się na baczności. - powiedział krótko.
Zgodzili się z nim, nic już nie mówiąc. Dokąd to wszystko w końcu doprowadzi?


           Wakana poprawiła jasnoróżowe kimono w drobne, liczne kwiaty, po czym z uśmiechem na ustach spojrzała na szklany wazon stojący na stoliku. Znajdujące się w nim tulipany o kolarze zbliżonym do jej kimona, przyciągały swoją uwagę wyglądem i zapachem. Nastolatka przymknęła powieki. Dostała je trzy dni temu od Rihan'a-samy na swoje siedemnaste urodziny.
 - Wszystkiego najlepszego, Wakana! - powiedział jej wtedy, wręczając ten cudowny bukiet.
Była tym mile zaskoczona, wspomniała o dacie swoich urodzin tylko raz. On jednak zapamiętał. Poczuła radość wypełniającą jej serce.
           Odgłos rozsuwanych drzwi wyrwał ją z rozmyśleń. Rihan zatrzymał się w progu, przyglądając się jej z uśmiechem.
 - Rihan-sama... - Kąciki jej ust momentalnie uniosły się ku górze.
Podszedł do niej, po czym niespodziewanie objął ją w talii i przyciągnął do siebie. Zarumieniła się lekko, mrugając powiekami kilka razy.
 - Jesteś piękna. - szepnął.
 - Um.. D-Dziękuje, że tak twierdzisz... - powiedziała zawstydzona, odwracając wzrok.
Pogładził kciukiem jej policzek, a uśmiech zniknął na chwilę z jego twarzy.
 - Zaraz wyruszam na patrol. - powiedział.
 - Eh? Kiedy wrócisz? - spytała ze smutkiem jak mała dziewczynka.
Kącik jego ust drgnął w górę.
 - Możliwe, że dopiero nad ranem.
 - Rozumiem...
Uniósł jej podbródek lekko w górę, po czym delikatnie musnął wargami jej usta. Nieśmiało odwzajemniła pocałunek, co spowodowało, że po chwili uśmiechnął się szerzej. Odgarnął kosmyki jej włosów.
 - Uważaj na siebie. - szepnęła Wakana, kładąc głowę na jego klatce piersiowej.
 - Oczywiście.
Objął ją ramieniem. Stali tak jeszcze przez dłuższą chwilę. Nie potrzebowali żadnych słów. Ta chwili wyrażała wszystko.
 - Rihan-sama! - Mężczyzna drgnął lekko, słysząc dobiegające z korytarza wołanie Kubinashi'ego.
Delikatnie i zarazem niechętnie odciągnął od siebie nastolatkę, po czym udał się w stronę drzwi.
 - Będę na ciebie czekać. - powiedziała jeszcze Wakana, zanim czarnowłosy opuścił pomieszczenie.


           Pojedyncze promienie wschodzącego słońca przebiły się przez kłęby jasnoszarych chmur, przeganiając mrok goszczący w okolicy. Śnieg pokrył drzewa i dachy domów, a minusowa temperatura sprawiła, że mieszkańcy wciąż leżeli pod ciepłymi pierzynami.
           Rihan bezszelestnie rozsunął drzwi swojego pokoju, chcąc jak najszybciej znaleźć się w łóżku. Zatrzymał się jednak przy macie, na której spała Wakana. Uśmiechnął się lekko. Uklęknął przy niej, po czym delikatnie pogładził palcami jej włosy. Nastolatka uchyliła lekko powieki, spoglądając na mężczyznę zaspanym wzrokiem.
 - Rihan-sama... - szepnęła z uśmiechem.
 - Przepraszam, nie chciałem cię budzić.
Pokręciła przecząco głową, po chwili podnosząc się do siadu.
 - I tak miałam już wstać. - Ujęła jego twarz w dłonie. - Jesteś zmęczony...
 - Patrolowaliśmy nawet za granicami Tokyo... - powiedział z uśmiechem. - Masz rację, jestem trochę zmęczony.
 - Sen dobrze ci zrobi, Rihan-sama. - Uśmiechnęła się radośnie.
 - Racja.
Pocałował ją w czoło, po czym skierował się w stronę swojej maty. Przykrył się kołdrą po samą szyję, zatapiając głowę w poduszce. Wakana wstała bezszelestnie, biorąc ze stolika wyprany szkolny mundurek.
 - Jak idzie ci nauka? - spytał niespodziewanie zaspanym głosem Rihan, co spowodowało, że drgnęła lekko.
 - Dobrze. Udało mi się nadrobić wszystkie zaległości. Za niecałe trzy tygodnie czekają mnie egzaminy na koniec semestru. - odparła.
 - Rozumiem... Dasz sobie radę. Na pewno... - Po chwili usłyszała jego przeciągłe ziewnięcie.
Uśmiechnęła się do siebie, po czym podeszła do niego. Nachyliła się nad nim i odgarniając włosy za ucho cmoknęła go w policzek. Kącik jego ust uniósł się w górę.
 - Dziękuje. - powiedziała słodko, po czym opuściła pomieszczenie.
Czarnowłosy przyłożył palce do swojego policzka. Wciąż czuł te słodkie wargi muskające jego skórę. Uśmiechnął się pod nosem. Po raz pierwszy od bardzo, bardzo dawna poczuł się naprawdę szczęśliwy.


           Natsuhi z zaskoczeniem spojrzała na przyjaciółkę, która cała w skowronkach usiadła w ławce za nią. Szybko odwróciła się w jej stronę, milcząc jeszcze przez moment.
 - Dzień dobry, Natsuhi-chan. - powiedziała z radosnym uśmiechem Wakana, wypakowując książki.
 - Dzień dobry... - odparła zaskoczona. - Wakana-chan... Widzę, że spotkało cię coś miłego.
Ta zarumieniła się lekko, przeplatając nerwowo palce. Skinęła lekko głową.
 - Tak. Wczoraj Rihan-sama... wyznał mi swoje uczucia.
Zielonooka uchyliła z niedowierzaniem usta, mrugając powiekami kilka razy.
 - Chcesz powiedzieć, że...
 - Powiedział, że mnie kocha. I... - Przyłożyła palec wskazujący do ust, przymykając powieki. - Skradł mój pierwszy pocałunek.
Przez kilka sekund Natsuhi wpatrywała się w nią w milczeniu, wciąż mając uchylone wargi. Po chwili wzięła głęboki wdech i krzyknęła na całą klasę:
 - Pocałował cię?!
Żywe rozmowy ucichły, a spojrzenia wszystkich uczniów spoczęły na Wakanie, która zarumieniła się gwałtownie. Dziewczęta z wyraźnym podekscytowaniem podbiegły do jej ławki, otaczając ją wąskim kołem.
 - Wakana-san! Kto taki?!
 - U-Um...
 - Czy to Rihan-san?!
Spuściła speszony wzrok, po czym skinęła lekko głową. Pisk zachwytu rozniósł się po pomieszczeniu, drażniąc boleśnie uszy męskiej części klasy.
 - Niesamowite! Więc jesteście parą?!
 - Em... t-tak... - odparła cicho, patrząc na swoje kolana.
 - Od samego początku wiedziałam, że coś z tego będzie! - powiedziała jedna z dziewcząt. - Już wtedy przed szkołą patrzył na ciebie takim... pożądliwym wzrokiem.
 - E-Eh?! - Wakana spojrzała na nią gwałtownie, czerwieniąc się bardziej.
Inne uczennice spojrzały po sobie z podekscytowaniem, a iskierki radości skakały w ich oczach.
 - Typowy zboczeniec. - mruknęła Natsuhi, opierając brodę na łokciu.
 - Hej, jakie to wydarzenie sprawia, że jesteście takie żywe? - spytał lekko zaskoczony, najmniej wtajemniczony w sprawę Kyoya, wychylając nos znad kolejnej książki o Youkai.
Machnęły do niego ręką z uśmiechem.
 - To wyłącznie kobiece sprawy, Kyoya-kun. - powiedziała średniego wzrostu brunetka, puszczając do niego oko.
 - Wakana-san, powiedz... - Inna z dziewcząt nachyliła się nad nią. - Jak całuje?
Poczerwieniała po same czubki uszu, po chwili kręcąc przecząco głową. Dotknęła swoich warg, uśmiechając się lekko.
 - Tego... nie można opisać słowami. - powiedziała zawstydzona.
 - Na pewno tak samo bosko jak wygląda! To musi być naprawdę niezwykłe! To twój pierwszy pocałunek?
Skinęła lekko głową. Przez tłum przeszedł kolejny odgłos zachwytu.
 - Pierwszy pocałunek! - Blondynka o niebieskich oczach przyłożyła prawą dłoń do serca, a lewą uniosła w górę jak poeta. - Pieczętuje umowę, na mocy której każda ze stron staje się odpowiedzialna za serce drugiego, deklaruje obchodzić się z nim rozważnie, lokować w nim swe troski i nadzieje oraz nie obarczać bólem zdrady.
Otarła łzy wzruszenia nagromadzone w kącikach jej oczu, a uczennice zaczęły z podziwem klaskać w dłonie.
 - T-To naprawdę urocze, Yui-san. - powiedziała Wakana.
 - Mądrości internetu! - odparła z uśmiechem, pokazując palcami znak victorii.
Wszystkie wybuchnęły śmiechem, klepiąc ją po ramionach. Hoshimura uśmiechnęła się ciepło. Yui miała rację. Teraz... ona i Rihan związali się niewidzialną więzią. Więzią, która odmieniła jej życie.


           Ziewnęła przeciągle, kierując się w stronę szafki na buty. Podrapała się za uchem, wzdychając po chwili.
 - To był długi dzień...
Drzwiczki skrzypnęły nieprzyjemnie. Jej wzrok przykuła biała kartka zapisana czarnym atramentem. Zaskoczona wzięła ją w dłonie, czytając powoli.

"Spotkajmy się za szkołą. Keisuke."
Ta krótka wiadomość przyprawiła ją o jeszcze większe zdziwienie.
 - Matsuyama-kun...?
Włożyła kartkę z powrotem do szafki, po czym zamknęła drzwiczki. Mają przebrane buty udała się powolnym krokiem w stronę opisanego miejsca. Śnieg chrupał pod jej stopami. Zatrzymując się u celu zauważyła tylko mokry od wilgoci beton i ciągnące się w nieskończoność mury szkoły. Adresata wiadomości jednak nie było.
 - No proszę, więc jednak przyszłaś, Hoshimura. - Dziewczęcy głos pełen kpiny dobiegający zza jej pleców spowodował, że drgnęła lekko.
Odwróciła się w stronę długowłosej brunetki, spoglądając na jej pełen pogardy uśmiech.

5 komentarzy:

  1. Dobra, zostały mi może jeszcze 3 rozdziały do nadrobienia, ale nie mogę już wytrzymać żeby nie napisać komentarza! To taki nawyk, że jak trafię na coś naprawdę dobrego to muszę o tym powiedzieć autorce ^ ^
    To....jest...GENIALNE! Dziewczyno, masz talent ^ ^
    Tak mnie wciągnęło, że jak nie mogłam czytać na laptopie to czytałam na telefonie! xD
    Aż zazdroszczę Wakanie Rihana xD
    No, ale czas się ogarnąć (chociaż trochę)!
    Świetne i dokładne opisy, ale nie za długie, a to bardzo cenię (zwłaszcza od czasu gdy jedna autorka przez chyba stronę A4 opisywała stół ._. )
    Świetnie wykreowane postacie, no nie ma się czego przyczepić! Naprawdę świetne ^ ^
    W takim razie idę czytać te ostatnie 3 rozdziały i czekam na kolejne :D
    Swoją drogą to dziwne, że jestem jedyną komentującą, to opowiadanie jest genialne O.o
    Cóż, dodałam Cię do linków, mam nadzieję że i więcej osób to doceni ^ ^

    [niebieskooka-w-deszczu.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej Kiruś. Witam na blogspot!
    Śliczny szablon. *-* Tylko troszkę kolor czcionki niedopasowany, trzeba podświetlać, żeby przeczytać. xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Luffy w avatarze i musiałam tu zajrzeć <3 Rzadko mnie takie szczęście spotka :D

    OdpowiedzUsuń
  4. [SPAM]

    Piszesz opowiadania? Tworzysz własne historie lub fanficki?
    Jeśli chcesz, aby Twój blog znalazł więcej czytelników, zareklamuj go na:
    http://ksiega-opowiadan.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. No więc moją opinię o rozdziale już znasz, nie będę przynudzać dwa razy;P Kolejna osoba przeniosła się na blogspota, co mnie bardzo cieszy;) O ile łatwiej teraz będzie komentować... Masz świetny szablon, tylko literki trochę mało widoczne;)No i nie mogę się doczekać NN. Pozdrawiam [taniec-ze-smiercia]

    OdpowiedzUsuń