-->

piątek, 7 grudnia 2012

|09|. Dom, w którym czeka rodzina

         
           Rihan z lekko uchylonymi ustami patrzył na znajdujący się przed nim budynek. Dlaczego Wakana go tutaj przyprowadziła?
 - Czas, żebym przedstawiła cię mojej rodzinie - dziewczyna jakby czytała w jego myślach, uśmiechając się lekko.
 - Rodzinę? Wakana, ale przecież... - szepnął zaskoczony, lecz ona chwyciła go za rękę i lekko pociągnęła za sobą.
Popielaty budynek ogrodzony żółtą taśmą w poprzeczne, czarne pasy sprawiał wrażenie przygnębionego. Wakana chwyciła pozłacaną klamkę brązowych drzwi, które na pierwszy rzut oka sprawiały wrażenie zniszczonych przez lata. Odgłos ciężkiego skrzypnięcia rozległ się echem po pustych pomieszczeniach, ujawniając zarazem panujący w nich mrok. Pojedyncze strugi światła wpadały jednak nieśmiało przez wybite okna domu.
           Nastolatka spuściła wzrok, w ułamku sekundy przypominając sobie wszystkie wydarzenia, które miały miejsce zaledwie wczoraj. Po chwili wahania przekroczyła jednak niski próg.
 - Hej, Wakana, to niebezpieczne - powiedział Rihan, pośpiesznie udając się za nią.
 - Wszystko w porządku, Rihan-sama - szepnęła, nie patrząc na niego.
Słyszał wyraźnie, że zmieniła się jej postawa. W jej delikatnym głosie słyszał ból, mimo że ta próbowała w jakiś sposób go zataić. Ostrożnie położył jej dłoń na ramieniu, co spowodowało, że spojrzała na niego.
 - Środki ostrożności - powiedział z lekkim uśmiechem, widząc wymalowane na jej twarzy lekki zaskoczenie.
Odwzajemniła uśmiech, chociaż teraz wydał mu się o wiele mniej radosny niż zawsze.
           Rozejrzała się po przedpokoju, w którym nie było już zmasakrowanych ciał jej rodziny. Krew na jasnych ścianach i podłodze już dawno zeschła się, a poprzewracane przedmioty stały znów na swoich miejscach. Jej wzrok dostrzegł pamiętne odłamki stłuczonego wazonu i szkła, porozrzucane dookoła.
 - Najwyraźniej już się tym zajęli - powiedział mężczyzna.
Skinęła lekko głową, ściskając materiał kimona. Nie będzie już płakać. To nic nie zmieni. Nie zwróci życia osobom, które kochała najbardziej na świecie. Przeznaczenie jest tylko jedno - nie można go zmienić.
 - Wakana? W porządku? - spytał Rihan, widząc wyraźny smutek na jej twarzy.
 - Tak - jej głos jakby nagle ożywił się - Poczekaj chwilę.
Otworzyła jedną z szuflad komody i wyciągnęła z niej duże zdjęcie w stłuczonej ramce. Podeszła do mężczyzny z lekkim uśmiechem.
 - To moja mama i tata. Tutaj w środku stoi mój brat, jak zawsze obok mnie.
Na kolorowej fotografii znajdowała się młoda kobieta o kasztanowych włosach spiętych w wysoki kok oraz radosnych, niebieskich oczach. Długa, pomarańczowa sukienka z rękawami 3/4 i założony na nią długi, jasnożółty fartuszek zdradzały, że większość swojego czasu spędzała w kuchni. Typowa gospodyni domowa. Dłonie trzymała na ramionach stojącej obok niej Wakany, która ubrana w granatowy mundurek typowy dla gimnazjalistów uśmiechała się radośnie. O jej lewe ramię opierał się łokciem wysoki chłopak o krótkich, brązowych włosach i bystrych, niebieskich oczach na twarzy którego widniał głupkowaty uśmiech. Ubrany był w długie, czarne spodnie i zapiętą po szyję czarną marynarkę z długim rękawem. Na jego lewym przedramieniu zawiązana była luźno czerwona chusta, typowa dla uczniów pierwszego roku pobliskiego liceum. Obok chłopaka, z lekkim uśmiechem stał mężczyzna około czterdziestki, o włosach koloru ciemnej czekolady i oczach takiej samej barwy jak nastolatka. Ubrany był w szykowny, szary garnitur, co mogło oznaczać, że większość czasu poświęcał jakiejś poważnej pracy. Od wszystkich biła ta sama radość i pogoda ducha. W tle można było zauważyć dom, właśnie ten, w którym znajdowali się obecnie on i Wakana.
 - Mój tata należał do spokojnych osób, lecz gdy chodziło o sprawy związane z chłopcami, to każdego musiał szczegółowo przesłuchać - dziewczyna zaśmiała się - Ty pewnie nie zostałbyś pominięty. Mama od razu zaprosiłaby cię na obiad. Przyrządzała naprawdę dobre sushi, a jej tofu* nie można było porównać z żadnym innym. Mój kochany braciszek Sato nie pałałby do ciebie przyjaznymi stosunkami, ale on zawsze nie przepadał za nieznajomymi.
 - Twoja rodzina musiała być naprawdę wspaniała, Wakana - powiedział z uśmiechem Rihan - Dziękuje, że mi ją przedstawiłaś.
 - Ależ ja jeszcze cię nie przedstawiłam! - zawołała z rozbawieniem, przenosząc wzrok z powrotem na fotografię - Mamo, tato, to mój przyjaciel, Rihan Nura - wskazała na czarnowłosego, tak jakby myślała, że rodzice naprawdę go przywitają.
On patrzył na nią wyraźnie zaskoczony, lecz po chwili kącik jego ust uniósł się w górę. Spojrzał na rodzinę dziewczyny.
 - Miło mi państwa poznać. Zaopiekuje się państwa córką jak tylko potrafię. Już nigdy nie pozwolę, żeby spotkało ją coś złego. Macie na to moje słowo.
Uśmiechnęła się do niego radośnie, czując napływające do jej oczu łzy wzruszenia. Nie spodziewała się takiej wypowiedzi z jego strony.
           Mężczyzna odwzajemnił uśmiech, czując jednak w duszy dziwne uczucie przygnębienia. Świat był jednak niesprawiedliwy. Odebrał Wakanie wszystko co kochała, na czym najbardziej jej zależało. Zacisnął mocno wargi. Nie mógł zostawić jej na cienkim lodzie. W końcu była dopiero młodą kobietą. Tak naprawdę jeszcze dzieckiem.
           Ostrożnie podał jej fotografię, a ona wzięła ją i mocno do siebie przytuliła. Po jej policzkach nie płynęły jednak łzy, nie widział w jej oczach cierpienia i rozpaczy. Ujrzał radosny uśmiech, taki sam jak na zdjęciu. Była naprawdę zadziwiającym człowiekiem.
 - Teraz znajdują się w miejscu, gdzie są szczęśliwi - powiedziała nastolatka po chwili milczenia - Kiedyś do nich dołączę i wtedy znów będziemy razem.
 - Ta chwila nie nadejdzie jednak szybko - odparł - Twoja rodzina będzie musiała cierpliwie poczekać, bo ty nigdzie się nie wybierasz.
Odwróciła się do niego plecami, rumieniąc lekko.
 - Nie musisz... robić tego wszystkiego - szepnęła speszona.
 - Masz rację, nie muszę - odparł spokojnie.
Drgnęła lekko, po czym ponownie spojrzała na niego.
 - Ale szkoda byłoby stracić taką osobę jak ty - dodał po chwili z uśmiechem.
Rumieniec na jej twarzy powiększył się znacznie, tak samo jak speszenie. Rihan uśmiechnął się szerzej. Pojawiające się na jej twarzy rumieńce dodawały jej jeszcze więcej wdzięku, powodowały, że sprawiała wrażenie jeszcze bardziej słodkiej i delikatnej. Szybko odgonił tą myśl, odwracając lekko zmieszany wzrok. Jak w ogóle może rozmyślać o tego typu drobnostkach?
 - Um... chciałabym jeszcze... ostatni raz zajrzeć do mojego pokoju - powiedziała nieśmiało Wakana, nerwowo bawiąc się palcami - Nie będziesz miał nic przeciwko?
Spojrzał na nią.
 - Oczywiście, że nie. Nie musisz się śpieszyć.
Jej twarz rozpromieniła się. Chwyciła go za rękę i pociągnęła za sobą. Weszli po drewnianych schodach na pierwsze piętro domu. Dziewczyna zatrzymała się przed jednymi z drzwi i po chwili wahania otworzyła je. W dużym, przestrzennym pokoju o zielonych ścianach panował idealny porządek, co zaskoczyło brązowowłosą. Najwidoczniej Youkai nie miały potrzeby tutaj zaglądać...
           Weszła do pokoju, lustrując go wzrokiem tak jakby widziała go po raz pierwszy w życiu.
 - Całkiem tu przytulnie - stwierdził Rihan, rozglądając się z zaciekawieniem dookoła.
 - Dziękuje, że tak twierdzisz - powiedziała Wakana, podchodząc do drewnianego biurka - Nie miałbyś nic przeciwko, gdybym zabrała trochę rzeczy? Tylko te, które najbardziej mi się przydadzą...
Odwróciła się jego stronę i zastygła w bezruchu. Czarnowłosy leżał wygodnie na jej łóżku z rękami splecionymi za głową i z lewą nogą założoną na prawą.
 - Rihan...-sama? - szepnęła zaskoczona, patrząc na niego z lekko uchylonymi ustami.
 - Takie łóżka to są dopiero wygodne! - powiedział z zadowoleniem Rihan, uśmiechając się szeroko - Zabieram je ze sobą do domu Nura i od dzisiaj jest moje!
 - Eh?! Rihan-sama, ale to moje łóżko!
Uśmiechnął się szerzej, patrząc na nią chytrym spojrzeniem.
 - Nie widzę problemu, możemy spać w nim razem.
Poczerwieniała gwałtownie, gwałtownie odwracając się do niego plecami.
 - O-O czym ty mówisz, Rihan-sama? Moim zdaniem tak nie wypada. Chyba, że chcesz mi się przypodobać.
Zamrugał powiekami kilka razy, zmieniając pozycję na siedzącą.
 - Przypodobać? Co masz przez to na myśli?
Milczała przez dłuższą chwilę, a rumieniec coraz obszerniej pokrywał jej jasną twarz.
 - To wyglądało tak jakbyś... chciał mnie poderwać.
Drgnął gwałtownie, przez ułamek sekundy myśląc, że się przesłyszał. Skąd w ogóle coś takiego przyszło jej do głowy?! A jeśli naprawdę tak to wyglądało...?! Chrząknął, odwracając wzrok w przeciwną stronę.
 - G-Głupia... - mruknął - Dlaczego kobiety każdą normalną rozmowę interpretują na swój sposób?
 - Mężczyźni wcale nie są lepsi - odparła z lekkim oburzeniem, pakując ubrania i najpotrzebniejsze przedmioty do dużej, granatowej torby - Moim zdaniem są jeszcze gorsi niż kobiety.
Czarnowłosy skrzyżował ręce na piersiach, nie mając najmniejszego zamiaru tolerować jej stwierdzenia.
 - Kobiety są gorsze!
 - Mężczyźni!
 - A to dlaczego?! My utrzymujemy równowagę na ziemi!
 - Kobiety również! - prawie wykrzyczała z wyraźnym podenerwowaniem w głosie - Mężczyźni... większość z nich... no...
Zaśmiał się z satysfakcją, uderzając dłonią o kolano.
 - Ha! Nie masz wytłumaczenia!
 - Właśnie, że mam! Chodzi mi o to, że większość mężczyzn... chce tylko... zaciągnąć niewinną dziewczynę... do łóżka.
Szczęka mu opadła, nie mógł w to uwierzyć. To zdanie uderzyło w niego doszczętnie, tak bardzo że nie potrafił wydobyć z siebie żadnego słowa. Po dłuższej chwili napiętego milczenia Rihan postanowił wyjaśnić całą sytuację w prosty sposób.
 - Czekaj... - zaczął, patrząc na nią - Czy ty chcesz mi zasugerować, że ja... chcę zaciągnąć cię do łóżka?
 - Nie! - zaprzeczyła natychmiast - Ja tylko mówiłam o większości mężczyzn, którzy tak właśnie postępują - ciepły uśmiech zawitał na jej twarzy - Lecz Rihan-sama się do nich nie zalicza.
Patrzył na nią w milczeniu. Znał Wakanę praktycznie jeden dzień, a ona już tyle razy zdążyła go zadziwić. Wiedział, bądź raczej domyślał się, że z każdym kolejnym dniem będzie go zadziwiała coraz bardziej. Zaśmiał się w duchu. Raczej był tego jak najbardziej pewny.
 - Och, trochę się zasiedzieliśmy - powiedziała nastolatka, patrząc na wskazujący godzinę czternastą zegarek - Chodźmy, wszyscy pewnie zastanawiają się gdzie jesteśmy.
Skinął głową, uśmiechając się po chwili. Zeszli na dół, od razu kierując się w stronę drzwi wyjściowych. Wakana zatrzymała się jeszcze na chwilę w progu i spojrzała na leżące na komodzie zdjęcie. Uśmiechnęła się lekko do siebie, zakładając torbę przez ramię.
 - Wakana? - Rihan zatrzymał się przed furtką, uważnie patrząc na dziewczynę.
Milcząc przez chwilę spojrzała na niego, wciąż ciepło się uśmiechając.
 - Już idę - powiedziała krótko, po czym udała za nim.
W drodze powrotnej oglądała się jeszcze za siebie, wiedząc, że już nie wróci do ukochanego domu.
 - Ten dom będzie teraz opustoszały - powiedział Drugi, wyrywając ją z rozmyśleń - Mogę powiedzieć nawet, że będzie "samotny".
Pokręciła przecząco głową, wywołując u niego lekkie zaskoczenie.
 - Mylisz się, Rihan-sama - odparła z tajemniczą radością w głosie - To dom, w którym zawsze będzie czekała na mnie rodzina.
Jeszcze przez dłuższą chwilę rozmyślał nad jej słowami. Chwilę później spojrzał w niebo, a radosne promienie słońca oświetliły jego jasną twarz.
 - Masz rację - szepnął z uśmiechem.
 - Widzisz? Kobiety zawsze mają rację - powiedziała ze śmiechem, patrząc na nieszczególny wyraz twarzy Rihan'a.
Lekkim truchtem zaczęła biec przed siebie, śmiejąc się radośnie.
 - Wakana! - wybuchnął czarnowłosy, ruszając za nią - Znów zaczynasz?!
 - Ja tylko żartowałam, Rihan-sama ~! - zawołała do niego przepraszającym głosem, wciąż biegnąc przed siebie.



          Nurarihyon z szerokim uśmiechem patrzył na swojego syna i Wakanę, którzy wymienili między sobą znaczące spojrzenia.
 - Dwie godziny! - zawołał ze śmiechem Youkai - Więc mówisz, Wakana-san, że byliście u ciebie w domu?
 - Tak - odparła pewnie z uśmiechem - Muszę przyznać, że było naprawdę zabawnie. Trochę potargały nami emocje, ale mam nadzieję, że był to jeden, jedyny raz.
 - Potargały wami emocje powiadasz?
Szatański uśmieszek zagościł na jego twarzy. Wiele szczegółów potwierdzało jego tezę, która wcale nie sprawiała mu zawodu. Jego syn i Wakana byli sami w domu. Wykorzystali okazję i wcale nie miał im tego za złe. Wręcz przeciwnie, może niedługo...
 - Hej, to nie to o czym myślisz, staruszku! - wybuchnął Rihan, domyślając się o czym rozmyśla jego ojciec.
Czy to możliwe, żeby jeden człowiek aż tak zmienił Youkai?




tofu* - twarożek sojowy otrzymywany w procesie koagulacji mleka sojowego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz