poniedziałek, 12 listopada 2012
|04|. Uśmiech Jutra
Kejoro krzątała się żwawo po jednym z wielkich pomieszczeń domu Nura, zbierając z podłogi poprzewracane butelki po sake. Kurotabo spojrzał na nią, milcząc przez chwilę.
- Gdzie Rihan-sama? - spytał, sprowadzając na siebie wzrok siedzącego naprzeciw Kubinashi'ego.
- Rozmawia z Wakaną-chan - odparła, przerywając pracę.
- Z tą ludzką kobietą? Dlaczego? - mruknął Kubinashi, krzyżując ręce na piersiach.
- Zawsze jesteś taki poważny, Kubinashi - powiedział lekko rozbawiony, męski głos dobiegający zza jego pleców.
Wszyscy odruchowo spojrzeli w stronę wejścia, w którym stał lekko uśmiechnięty Rihan, w towarzystwie Wakany, która lekko speszona, wpatrywała się w podłogę.
- Rihan-sama! - zawołał lekko zaskoczony, a zarazem zmieszany blondyn.
Czarnowłosy położył dłoń na ramieniu dziewczyny, każąc jej śmiało iść dalej. Na jej twarzy zagościł lekki rumieniec. Skinęła niepewnie głową, po czym powoli ruszyła przed siebie.
- Patrzcie, kogo wam przyprowadziłem - powiedział Hanyou z szerokim uśmiechem, siadając obok Kurotabo.
- Co zamierzasz zrobić z tą dziewczyną, Rihan-sama? - spytał zaciekawiony Ko-oni.
- Może zamierza zjeść jej wątrobę? - spytał inny Youkai z tłumu.
Wakana zastygła w miejscu, słysząc to pytanie. Rihan zaśmiał się cicho, widząc jej przerażony wyraz twarzy.
- Hej, hej, nie bierzcie mnie za ikigumo*, bo wystraszycie naszego gościa - powiedział, patrząc na bladą jak ściana dziewczynę - Usiądź, Wakana. Śmiało, nie krępuj się.
Usiadła nieśmiało po jego lewej stronie, patrząc na swoje kolana.
- I jak się czujesz, Wakana-chan? - spytała Kejoro, dalej wykonując swoją pracę.
- Dobrze, dziękuje - odparła cicho z uśmiechem.
Po chwili krępującego milczenia jej wzrok przykuł mały demon o słomianej głowie. Odzyskując pewność siebie wstała i podeszła do niego.
- Jaki słodki - powiedziała z zachwytem - Tylko trochę śmierdzi.
- Po prostu takim Youkai już jestem - odparł z nutą oburzenia.
Do nastolatki zaczęły podchodzić inne Youkai, a ona z każdą chwilą mniej się ich obawiała. Coraz śmielej odpowiadała na ich pytania, chociaż wciąż obawiała się, że w każdej chwili mogą zmienić swoje nastawianie. Po chwili jednak żartowała z nimi, a pustkę w jej oczach zastąpił jasny błysk i radość. Nurarihyon oparł się o framugę drzwi, patrząc na nastolatkę z lekkim uśmiechem. Tak, jakby przypomniał sobie podobne wydarzenie, które miało miejsce w jego długim życiu. Po chwili odwrócił się i udał w swoją stronę, wyraźnie pogrążony w swoich myślach.
- Rihan-sama - szepnął do dowódcy Kurotabo - Co zamierzasz z nią zrobić?
- Hm? - spojrzał na niego ze swoim charakterystycznym, zamkniętym prawym okiem - Nie wiem. Ta dziewczyna jest naprawdę interesująca. Co twoim zdaniem powinienem z nią uczynić?
Mnich milczał przez chwilę.
- Uważam, że ta kobieta nie powinna być wśród Youkai.
- Och, Kurotabo - westchnął - Jesteś taki sam jak Kubinashi.Proszę, spójrz na nią - przeniósł swój wzrok na nastolatkę.
Ten uczynił to samo. Widział, jak żartuje i śmieje się razem z innymi. W jej radosnych oczach nie dostrzegał żadnej obawy, a tym bardziej lęku. Była naprawdę zadziwiającą istotą, musiał przyznać, ale...
- Sądzę, że Nurarihyon-sama powinien zdecydować co dalej - powiedział po chwili milczenia, wciąż przypatrując się dziewczynie.
- Hej, zapomniałeś, że to ja jestem dowódcą? Dlaczego chcesz radzić się staruszka? - spytał mężczyzna z lekką ironią.
- Oczywiście, że nie, Rihan-sama - do rozmowy wtrącił się jak zwykle ciekawski Karasu Tengu - Lecz to twój ojciec wie najwięcej o zaistniałej sytuacji.
Drugi zamilkł. Nie zamierzał dłużej z nimi dyskutować. Z jednej strony mieli rację, to jego ojciec uratował Wakanę i wie znacznie więcej od niego. Utkwił wzrok w ziemi, pogrążając się w swoich przemyśleniach.
- Eh? - Wakana przerwała żywą rozmowę z demonami, zauważając kątem oka zamyśloną twarz Rihan'a.
Bez słowa wstała z podłogi, po czym podeszła do niego. Uklęknęła przed nim, wciąż patrząc na niego.
- Rihan-sama - zawołała, co spowodowało, że mężczyzna spojrzał na nią.
Miała taki delikatny i kojący głos. Dlaczego taką osobę, jak ona spotkało takie nieszczęście?
- Czemu masz taką niezadowoloną minę? Dalej, uśmiechnij się! - powiedziała z radosnym uśmiechem dziewczyna.
- Wakana... - szepnął zaskoczony.
Przyłożyła swoje dłonie do jego policzków i uniosła palcami wskazującymi kąciki jego ust, tak, żeby stworzyć uśmiech.
- Tak jest o wiele lepiej - powiedziała ciepło, cofając dłonie.
Na twarzy czarnowłosego gościło wielkie zaskoczenie, które jednak po chwili zastąpił lekki uśmiech. Wakana zaczęła klaskać z radością w dłonie, ciesząc się jak małe dziecko.
- Tak! Rihan-sama się uśmiechnął!
Kubinashi, Kurotabo i Karasu Tengu patrzyli na nią z wyraźnym zaskoczeniem. Dlaczego ta dziewczyna to robi? Szczególnie po tym, co ją spotkało... Kejoro uśmiechnęła się do siebie, po czym podeszła do brązowowłosej i położyła jej dłonie na ramionach.
- Wakana-chan, masz ochotę na gorącą kąpiel? - spytała z uśmiechem - Na pewno dobrze ci zrobi.
- Masz rację, Kejoro-san - odparła, wstając - Ale nie chcę ci sprawiać kłopotu...
- Ależ to żaden kłopot! Chodź, za dużo tutaj mężczyzn. Dłuższe przesiadywanie w ich towarzystwie źle działa na kobietę.
- H-Hej, Kejoro! - zawołał oburzony Kubinashi - Co chcesz przez to powiedzieć!?
- Oj, nic, nic - odparła pośpiesznie, machając ręką - Chodźmy, Kubinashi po alkoholu wyrabia różne cuda - szepnęła do Wakany, udając się razem z nią w stronę wyjścia.
Ta zaśmiała się radośnie, a blondyn przybrał morderczy wyraz twarzy.
- Kejoro! - krzyknął jeszcze za nią, za nim obie zniknęły za drzwiami.
Youkai udała się w stronę przestronnej łazienki, gdzie nalała Wakanie pełną wannę ciepłej wody. Na drewnianej szafce zawieszonej na ścianie położyła złożony w kostkę, biały ręcznik, po czym udała się w stronę drzwi.
- Ach, przypomniałam sobie! - zatrzymała się w progu - Doprowadziłam do porządku twój szkolny mundurek. Jest naprawdę cudowny!
- Eh? Dziękuje, Kejoro-san, nie musiałaś - powiedziała z uśmiechem.
- To nic takiego. Dobrze, zostawiam cię samą - odparła, po czym wyszła.
Wakana westchnęła cicho, po czym zsunęła kimono ze swoich ramion. Weszła do wanny i odetchnęła z ulgą. Woda była naprawdę przyjemna. Spojrzała w sufit. To było takie niezwykłe. Zawsze myślała, że Youkai to złe istoty, które mordują niewinnych ludzi, ale... nie wszystkie takie były. Uśmiechnęła się do siebie. Zaczęła chlapać wodą, jak małe dziecko, skutkiem czego było zmoczenie kimona leżącego obok wanny. Przerwała swoją czynność.
- Oj, nie dobrze - szepnęła do siebie - Nie mogę założyć mokrego ubrania.
Podrapała się po głowie, rozglądając po pomieszczeniu. Jej wzrok zatrzymał się na białym, bawełnianym ręczniku, który zostawiła dla niej Kejoro.
- No, problem rozwiązany - powiedziała z uśmiechem.
Wykąpała się, po czym wyszła z wanny i chwyciła ręcznik. Osuszyła swoje ciało z wody, po czym owinęła się nim. Przeczesała starannie włosy, odgarniając opadającą na jej twarz grzywkę. Mokre kimono powiesiła na suszarce, po czym ostrożnie otworzyła drzwi. Wychyliła głowę, upewniając się, czy czasem ktoś nie idzie korytarzem. Widząc, że nikogo nie ma, po cichu udała się w stronę pokoju, w którym znajdowały się jej rzeczy.
- Założę mój szkolny mundurek i będzie po sprawie - powiedziała do siebie - Chodzenie w samym ręczniku jest strasznie krępujące. Szczególnie tutaj.
Nagle zatrzymała się gwałtownie, słysząc dochodzące zza zakrętu kroki. Dziewczyna nerwowo rozejrzała się po korytarzu, mocniej ściskając ręcznik na swojej klatce piersiowej.
- Może jednak pójdę inną drogą - powiedziała w myślach.
Odwróciła się szybko i już chciała postawić krok w przód, lecz zatrzymał ją głos dobiegający zza jej pleców.
- Wakana? - spytał zaskoczony Rihan, lustrując ją wzrokiem od stóp do głów - Gdzieś... się wybierasz?
Odwróciła się w jego stronę, śmiejąc się nerwowo. Szlag.
- Właśnie szłam do Kejoro-san po jakieś suche ubranie - powiedziała szybko.
- Pokój Kejoro jest tam - powiedział, wskazując palcem korytarz po jego lewej stronie.
- D-Dziękuje - odparła speszona, po czym minęła go szybkim krokiem.
Dowódca śledził ją wzrokiem, po chwili uśmiechając się szeroko. Wakana była naprawdę pociągająca, zwłaszcza, że miała na sobie tylko ten krótki ręcznik. Zaraz... o czym on myśli!?
- Całkiem zgrabna jesteś - powiedział, powodując, że ponownie się zatrzymała.
Rumieniec oblał jej twarz.
- Dziękuje - odparła krótko, po chwili pośpiesznie znikając za zakrętem.
Pokręciła szybko głową, rumieniąc się bardziej.
- On to dopiero potrafi zawstydzić dziewczynę!
Po krótkiej wędrówce przez - tym razem pusty korytarz - wpadła na Kejoro, która właśnie opuszczała swój pokój.
- Wakana-chan! - zawołała zaskoczona - Czemu masz na sobie tylko ręcznik!?
- No cóż - zaczęła speszona - Woda zmoczyła moje ubranie i chciałam się zapytać, czy nie masz w zapasie jakiegoś suchego.
Kobieta zaśmiała się cicho.
- Oczywiście, że mam. Poczekaj chwilę - odparła, na chwilę znikając w pokoju.
Chwilę później wróciła, trzymając w dłoniach proste, białe kimono, które zazwyczaj służyło do spania.
- Przebierz się. Chyba nie chcesz, żeby ktoś cię tak zobaczył - powiedziała, rozglądając się dookoła - Na przykład Kubinashi.
- Niestety wyszło inaczej - mruknęła cicho pod nosem, biorąc od Youkai kimono.
- Eh? - na jej twarzy zagościło zaskoczenie.
- Och, nic, nic! - powiedziała szybko - Masz rację, szybko się przebiorę, żeby nikt mnie tak nie zobaczył!
Minęła dwa pokoje, po czym rozsunęła drzwi trzeciego, który mogła nazywać swoim własnym. Szybko zasunęła drzwi i oparła się o nie.
- Co sobie teraz Rihan-sama pomyśli!? - spytała zrozpaczona w myślach, zaciskając powieki - Wspaniały początek znajomości!
Przebrała się w białe kimono, a ręcznik położyła złożony na małym stoliku. Przetarła powieki, po czym ziewnęła. To wszystko strasznie ją wykończyło.
- Położę się tylko na chwilę - powiedziała, po czym położyła się na macie i przykryła kołdrą - Tylko... na chwilę...
Jej powieki zamknęły się, a ona po chwili zasnęła, chociaż próbowała stawić temu opór.
- Powinniśmy porozmawiać, Najwyższy Dowódco - powiedział jak zwykle ponurym głosem opierający się o framugę drzwi Hitotsume, patrząc na siedzącego do niego tyłem Nurarihyon'a.
- Hm? - ten spojrzał na niego przez ramię, wyciągając fajkę z ust - O co chodzi?
- O tą ludzką kobietę - odparł krótko - Ludzie nie powinni przebywać wśród Youkai!
- Nie powinni, tak? - mruknął pod nosem, z lekką nutą goryczy - Więc co proponujesz?
- Powinniśmy omówić to wszystko wspólnie. Pozwólmy innym wyrazić swoje zdanie.
Milczał przez chwilę, drapiąc się po brodzie. Westchnął.
- Dobrze. Hitotsume, zwołaj zebranie. Teraz.
*ikigumo - Youkai żywiące się wnętrznościami ludzi, po to, by zdobyć nieśmiertelność, bądź siłę.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz